sobota, 14 listopada 2015

Księżyc w mroku - 4.

4.
Dzień pochmurny. Teraz mam lat 21. Już dawno opuściłam dom i wyruszyłam w świat. Zapewne zastanawia was Miles. Otóż okazało się, że w szkole był chłopak o tym imieniu. To nie była ta sama osoba. Typowe. Tamte lata minęły mi na nauce, walce z mamą. Odkąd jednak miałam mój amulet, czułam, że dam radę. W najgorszych chwilach przynosił mi ukojenie.
Po co o tym pisze?

Ma to związek z pewnym wydarzeniem, w mojej pierwszej pracy jaką podjęłam. Pracowałam jako kelnerka. W ten dzień wszedł do kawiarni młody mężczyzna. Miałam 19 lat. Zgodnie z zasadami zapytałam go co podać. On jednak patrzył na mnie. Przewiercał wzrokiem, jakby czytał z mojej duszy. Jednak zanim zaczęło się robić niezręcznie i dziwnie, wzrok zwrócił na mój talizman. Zobaczyłam zaskoczenie, a potem zaczął się wwiercać spojrzeniem w moją duszę. Spróbowałam zapytać jeszcze raz w czym mogę pomóc. Nic. Dopiero jak wszedł następny klient mężczyzna odwrócił się i wyszedł szybkim krokiem. Nie mogłam zrozumieć dlaczego się tak stało. Byłam na początku pracy więc cała sytuacja mnie rozproszyła. Jednak jeden dotyk zimnego metalu, jedno spojrzenie i już byłam spokojniejsza Zapomniałam o tej sytuacji. Dopiero teraz zrozumiałam, że to był przełomowy moment. Dla mnie.

Dwa lata po tym wreszcie przeszłość mnie dopada wytaczając mi nowe ścieżki życia.


***


Obrócił się i popatrzył na ciało. Od uderzenia minął dzień, a ona się dalej nie rusza. Może jednak przełożony się mylił. Zwykły człowiek nie przeżyje uderzenia nawet minimalna dawką magii, a tą dziewczynę uderzyła dawka mogąca powalić dwóch rosłych elfów. Może przesadziłem.
Kurwa.
Oby tylko się nie wściekli. Podróż do Domu zajmie jeszcze jakieś dwa dni. Oby się ocknęła. Ruchem ręki zaczarowałem kierownice i poszedłem sprawdzić co z nią. Babcia nauczyła mnie jak sprawdzić czy osoba żyje.
Kurwa.
Jednak te wskazówki były skierowane na nasz gatunek, nie gatunek ludzki. Zaczynało mi się coraz mniej podobać ta misja.
Zachodziłem w głowę po co im tak ziemska dziewczyna? Była ładna, naprawde piękna, drobna, o blond włosach. I to tyle. Nie pracowała na jakimś ważnym stanowisku, nie pełniła pożytecznego dla  nas stanowiska. Coś mi tu nie grało.
Dlaczego wobec śmiertelniczki polecili użyć magii?
Chyba że nie była śmiertelniczką. Zacząłem przeszukiwać pamięć w rejestrze o osobach zaginionych albo półelfów. Nikt nie pasował opisem do tej dziewczyny. Rejestry nie są jednak kompletne.
Kurwa.
Eh. Nic nie zrobię. Wróciłem za kółko. Nic się nie dowiedziałem. Nie sprawdziłem nawet czy żyje. Muszę więc czekać i jechać dopóki nic się nie zmieni. Chwyciłem mój naszyjnik by zyskać od niego energię. Wtem stała się dziwna rzecz. Oparzył mnie. Zmarszczyłem brwi. W szybie zobaczyłem rozbłysk światła idealnie w momencie kiedy mój pentagram mnie oparzył. Odwróciłem się szybko. Dziewczyna leżała tak jak wcześniej. Jednak teraz pod jej bluzką świeciło się światło.
Co jest kurwa grane?
Wróciłem na tył i przyjrzałem się szyi dziewczyny. Był tam czarny rzemyk. Zaintrygowany pociągnąłem za niego. Wysuwał się powoli wciąż tlący się przedmiot. Kiedy w końcu wysunął się cały zaniemówiłem. Był tam pentagram. Bardzo podobny do mojego, jednak identyczny z innym pentagramem. Króla. Odskoczyłem szybko.
Kurwa. Kurwa. Kurwa.
Jeśli to jest ten sam amulet, a niema mowy o pomyłce, każdy z nas przysięgał na niego i dopóki panował dany ród, każdy z poddanych miał naniesiony na skórę jego podobiznę. Ja miałem na plecach, dokładnie na prawej łopatce.
Kurwa mać.
Ona jest część rodu królewskiego. A ja w nią walnąłem mocą. To samo w sobie jest złamaniem zasad.
Kurwa.
Muszę ja obudzić. Tylko w ten sposób po upewnieniu się, że jest cała, mam szanse na łaskę u króla. Mój przełożony nie weźmie odpowiedzialności. Miesiące ją szukałem po całym kraju. Miałem tylko opis. I ją w końcu znalazłem. A teraz grozi mi śmierć. Prawo mówi wyraźnie że nawet podniesienie ręki w geście pomachania w stosunku do królewskiego rodu kończy się śmiercią. A prawo jest najbardziej przestrzegane.
Jestem martwy. Choć jeszcze może się uratuję. Oparzenie już zniknęło. Jej amulet też już zgasł. Siedziałem możliwie najdalej próbując przypomnieć sobie słowa kapitana "Masz ja za wszelką cenę złapać i dowieźć do Domu. Jeśli trzeba użyj magii." I to tyle po szczegółach. Żadnego "ma być dobrze traktowana" ani "uważaj na nią". Tylko złapać i dowieźć. Może nie jest źle jak myślałem. Jednak kurwa musze ją obudzić.
Słońce zachodziło. Mogłem zdjąć zbroję. Była ciężka w miarę jak dzień mijał chociaż wykonana z bardzo lekkich materiałów i zaczarowana przez wyrocznię. Normalnie, dla nas miała swoje kolory, jednak dla ludzi nie widoczna w ogóle. Ja miałem czarną, symbolizującą moją pracę dla rady. Nie byłem strażnikiem, należałem, tak jak i mój ród, do grupy wykonującej specjalne misję dla rady i dla samego króla. Tylko dowódca jest wybierany przez władcę, reszta z nas jest przypisana bo nasze rodziny zostały przypisane do tej roli.
Każdy ród pełni funkcję jaką otrzymał na początku. Dlatego chłopcy są najbardziej pożądani w naszym świecie. Musi być przynajmniej jeden chłopiec by zachował się ród. Córki przechodzą do rodzin mężów i należą po ślubie do rodu męża. Tylko potężniejsze rody, których córki wychodzą za mąż mogą przynależeć z mężem do jej rodu. Jednak tylko za zgodą króla i rady. Są to rzadkie przypadki.
Samochód jechał spokojnie. Zbroja leżała oparta o ścianę auta. Siedziałem i jadłem sobie jabłko, zastanawiając się jak obudzić dziewczynę, kiedy ona się poruszyła. Zamarłem. Wyrzuciłem jedzenie, podszedłem do niej. Potrząsając jej ramieniem:
-Obudź się. Hej. Żyjesz? -mój głos zdradzał zdenerwowanie
Ona tylko się poruszyła. I tyle. Nic więcej się nie stało. Dalej nie reagowała. Klęczałem tak z 5 minut czekając aż się znów poruszy. Nic.
Zrezygnowany usiadłem z powrotem. Za pomocą magii zabezpieczyłem samochód i położyłem się zmęczony spać. Wyczarowałem koce, poduszki. Jedne dałem dziewczynie, drugie wziąłem dla siebie. Miałem nadzieje, że jutrzejszy dzień przyniesie lepsze wiadomości.
***

Otacza mnie obłok czarny i gęsty. Nie mogę się ruszać. Ciągle tylko widze obrazu przelatujące w nieznanym kierunku, z bardzo daleko. Nie mogę się poruszać. Ciało nie słucha. Próbuje i próbuje ale to nic nie daje. Nie wiem jak długo jestem w takim stanie. To mnie przeraża. Chwyciłam amulet. Trzymam go i próbuje iść. W pewnej chwili, nie wiem czy po godzinie czy dniu, oparzył mnie. Przeżyłam szok. Dlaczego on mnie parzy? Puściłam go, popatrzyłam na rękę. Będzie się długo goić pomyślałam. Jednak stało się coś bardziej dziwnego. Rana zaczynała się goić 1000x szybciej niż normalnie. Kolejny szok. Ostrożnie dotknęłam medalionu. NIe był już gorący tylko zimny. Co to ma znaczyć? Coraz rozpaczliwiej próbowała się poruszać, aż w końcu mgła jakby opadła, ruszyłam się. Jednak znów zapadłam się w mrok coraz głębiej.


Skally